Fantastyczne zdjęcia! Piękne widoki i dobre oko
:)ps. Czy trasa wokół wyspy jest szczególnie trudna/wymagająca? Chodzi mi o porę letnią i niezbyt zaawansowanego kierowcę
;)
odpowiem z punktu widzenia zaawansowanego kierowcy (prowadzilem w wielu krajach, m. in. na Islandii) - nie jest szczegolnie trudna/wymagajaca, jedynie co moze sprawic pewien klopot to odcinki szutrowe (o ile nie mialas wczesniej do czynienia) a tak to ruch jest dosc znikomy, jezeli bedziesz jechac sobie 60 kmh to dla nikogo nie bedzie problemu cie wyprzedzic jesli zajdzie taka potrzeba. zareczam ze oprocz jechania bedzie duzo "sie zatrzymywania" bo trasa jest fantastyczna (jak na zdjeciach)
:D
Potwierdzam jazda po Islandii to bułka z masłem o ile nie wjeżdżasz na interior. Generalnie większość turystów jeździ do gejzera i najdalej do Jokulsalron, natomiast dalej, mam na myśli jadąc na wschód od lodowca według mnie mniej niż połowa ludzi tam się zapuszca jak nie lepiej. Muszę tez przyznać że czasami zatrzymywalismy się co kilometr, bo perspektywa już była inna. Stacji benzynowych również jest dostatek, po prostu trzeba pamiętać i tankować jak jest okazja.
Temperatury na początku czerwca wahały się między 5-14 stopni, ale z uwagi na czasami kosmicznie silny wiatr, temp. odczuwalna była o wiele niższa. Także szału nie ma ale mogło być o wiele gorzej
:)
Piękna podróż. Jak na autorską objazdówkę - bez interioru i bez eksplorowania zbyt wielu ukrytych miejsc po drodze - wręcz wyśmienita, wspaniała!A to co robisz czasem naświetlania i w ogóle całą koncepcją fotek (np. NIEunikaniem na zdjeciach ludzi, którzy wbrew tradycjonalistom - dają fenomenalny kontekst) - r e w e l a c y j n e.Wielkie uznanie! I jeszcze pamiętając, ze ostatni czerwiec był wyjątkowo zimny (podobnie jak lipiec z przypadkami śnieżyc) - kawał świetnej, elastycznej, wrażliwej, imponującej relacji.Gratulacje raz jeszcze. Aż żałuję, ze nie mogę zobaczyć Twoich zdjęć z Haifossa, Laki, Askji, Landmannalaugar czy ukrytych basenów w kotlinie koło Petreksfjordur (a było już tak blisko;) - liczę na nie kiedyś! Super zdjęcia, na wspomniane bilety nie ma co żałować. Przyznasz, że taka wyprawa warta i takiej ceny. Gratulacje!Tylko odnośnie Twojego podejrzenia, ze sens ubezpieczenia od burzy piaskowej jest wątpliwy, bo zdarza się naprawde rzadko - podszepnę: tak, to prawda, do momentu gdy widzisz ją kilometr od siebie, a po minucie 500m
;) Ja uciekałem przed ową burzą na Islandii dwa razy w ciągu swoich wyjazdów. Za pierwszym razem miałem ubezpieczenie i nie było mi do śmiechu. Za drugim nie miałem (bo nie spodziewałem jej się tam gdzie jechałem i nawet prognozie nie dowierzałem gdy się pokazały oznaki zagrożenia, wydawało mi się wtedy, że jestem mądrzejszy
;)) - ale pierwsze kamyczki w powietrzu, dają doprawdy niesamowite wrażenia, owszem dużo silniejsze, gdy przypominasz sobie, że ubezpieczenia nie ma
:) Zależy kto ile lubi ryzyka lub jaką ma wyporność emocji albo portfela. Jednak w przypadku jazdy asfaltem doookoła i znajomości obsługi internetowej prognozy (ze sprawdzaniem parę razy dziennie) - rzeczywiście wydaje się zbyteczne.Tak czy inaczej - piękna podróż!
Piękne zdjęcia. Ja polecam Islandię we wrześniu, kiedy rośliny przekwitają. Niesamowite kolory. A noclegi - z Airbnb. Auto brałem z Budgeta (mały Hyunday - spoko autko), nie brać z lokalnych wypożyczalni - podobno oszukują. Ja byłem 6 dni - więc nie jechałem dookoła, miałem bazę wypadową koło Reykjawiku (najtańsze noclegi).
Artycjusz - masz rację, nie napisałem tego, ale wydałbym nawet 2x więcej żeby tam jechać, każda złotówka wydana na Islandię to duchowa inwestycja
:). Na pewno tam wrócę!Piotrek.s - filtr Hoya ND400 dosłownie spawalniczy hehe, drugi raz zainwestowałbym w jakiś jaśniejszy, bo ciężko w ogóle wycelować w cokolwiek
@Reza dzięki , ja mam ND 1000 i to jest dopiero masakra z kadrowaniem
:x chyba muszę przed wyjazdem zainwestować w jaśniejszy, bo efekt końcowy jest tego warty.